Dnia 25 września uczniowie z klasy I b i III b wraz z wychowawczyniami – p. Agatą Koteras, p. Mirosławą Szymańską i p. Agnieszką Manyś wyjechali na dwudniową wycieczkę do Kołobrzegu. Był to wyjazd o charakterze integracyjnym.
W piątek o godzinie 09.00 wszyscy spakowani i zaopatrzeni w wiele niezdrowych produktów żywnościowych (batoniki, herbatniki, czekoladki), wyruszyliśmy spod szkoły do Kołobrzegu. Droga upłynęła nam szybko i bez większych przeszkód (o ile nie weźmiemy pod uwagę nielicznych uczniów, którzy po spożyciu wyżej wymienionych produktów przemysłu cukierniczego – oświadczyli swoim wychowawczyniom, że jest im niedobrze).
W Kołobrzegu zwiedzaliśmy Rynek, Brazylikę Mariacką i Ratusz w stylu neogotyckim. Zostaliśmy podzieleni na małe grupy, których zadaniem było przeprowadzenie wywiadów z przypadkowo spotkanymi mieszkańcami miasta. Chyba nikogo to nie zdziwi – że dziewczyny zadawały bardzo dociekliwie swoje pytania tylko przystojnym licealistom (akurat tacy „przypadkowo” stawali na ich drodze).
W Kołobrzegu zjedliśmy obiad i wybraliśmy się na spacer Bulwarem Jana Szymanowskiego (wzdłuż linii morza), robiliśmy sobie zdjęcia na kołobrzeskim molo i przy latarni morskiej z 1946 r. Potem wyjechaliśmy do miejsca naszego zakwaterowania – pensjonatu Princessaw Grzybowie. Bardzo nam się tam spodobało, zostaliśmy zakwaterowani w pokojach dwuosobowych. Mieliśmy do dyspozycji piękne łazienki, telewizory, vi-fi, a po otwarciu okien w naszych pokojach słyszeliśmy szum morza, które było tuż obok.
Wieczorem wspólnie przygotowaliśmy grilla, upiekliśmy kiełbaski i zaprezentowaliśmy nasze (wcześniej przygotowane w grupach) wywiady. Były nagrody dla najlepszych.
Mimo, że zrobiło się późno – to jeszcze nie był koniec atrakcji przygotowanych na ten dzień. O północy klasa III zorganizowała pierwszakom chrzest na plaży. Nigdy im tego nie zapomnimy! Musieliśmy dotrzeć na plażę pod osłoną nocy, bez latarek i telefonów. Po drodze, która prowadziła przez las, trzecioklasiści czaili się w krzakach przebrani za zjawy i zmory. Słyszeliśmy muzykę z horrorów, a po dotarciu na miejsce musieliśmy wykonać jeszcze wiele uwłaczających godności pierwszoklasistów zadań. Na koniec przyszło nam uroczyście ślubować trzeciakom bezwzględne posłuszeństwo i szacunek do końca ich pobytu w naszej szkole.
Noc – jak to noc na wycieczce… NAPRAWDĘ chcieliśmy być grzeczni. Jednak bardzo trudno być grzecznym w nocy na wycieczce…
W sobotę po śniadaniu wybraliśmy się na plażę. Pogoda była wakacyjna - wymarzona na leniuchowanie, ale zamiast tego, wychowawcy przygotowali dla nas warsztaty integracyjne, konkurs na najpiękniejszą rzeźbę z piasku i zawody w wiązaniu najdłuższego sznura z rzeczy, które mieliśmy na sobie (Weroniko – dziękujemy za to, że poświęciłaś swoje dżinsy).
Po obiedzie mieliśmy wracać do domu, było nam z tego powodu bardzo smutno. Zmarkotnieliśmy i niektórzy z nas zamknęli się w sobie… żeby jakoś przegonić ten smutek – wychowawczynie opóźniły nasz powrót (hura!) i pojechaliśmy do Kołobrzegu na pyyyyszne gofry. No, bo jak można być nad morzem i nie zjeść gofra, prawda?
Dzięki tej wycieczce – poznaliśmy się lepiej i polubiliśmy Kołobrzeg. Nie możemy się doczekać następnego wyjazdu.